Wind Shine

Poke opowiadania /opisy snów /rozważania autorki na temat życia i świata

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

Ogłoszenie


Tutaj znajdziecie informacje o każdym nowym, zamieszczonym na forum wątku. ^-^

Moje przeokropne lenistwo na pewno dałoby rade pokonać większą ilością komentarzy z waszej strony...moi kochani czytelnicy. ^u^

#1 2012-10-24 16:15:54

Neira

Administrator

Zarejestrowany: 2012-10-23
Posty: 55
Punktów :   

02-Oblicze nowego świata

Dotknęłam delikatnie ciepłej dłoni mojego zbawiciela. Niestety, w tym momencie zauważyłam także tuż pod moimi stopami dwie usilnie starające się mnie dopaść czarne, obrzydliwie cuchnące kreatury. Demony które na co dzień władały moimi myślami rywalizowały teraz z Bogiem o to kto ma prawo posiąść mnie na wieczność. Wrzucić w nigdy nie gasnące rozwścieczone płomienie ognia czy obdarować wieczną miłością? Smród wydobywający się z wściekle pełznących na mnie sług szatana przyprawiał mnie o bóle głowy i brzucha.
-Panie, zabierz mnie od nich, proszę!-Zawołałam
Wtedy jeden z nich uderzył mnie w plecy powalając na kolana, wprost pod stopy Króla światłości.
Demony nie miały jakichkolwiek szans. Światło Chrystusa oślepiło wystraszone dzieci diabła. Uciekły w popłochu chowając się z powrotem w czarnych czeluściach piekła.
"Dziękuję"-wyszeptałam w myślach
"Wstań, chciałbym mieć Cię przy sobie."-Rzekł łagodnym głosem ponownie łapiąc za mą dłoń.
Powoli podniósł mnie z ziemi pragnąc tego bym stała się kiedyś częścią jego królestwa. Małym ludzkim aniołkiem z prześwitującą bielą szatą. Wiedziałam to, słyszałam wszystkie jego myśli. Nagle poczułam niewyjaśnioną, płynącą w moim kierunku falę pozytywnej energii. Rozejrzałam się dookoła. Obok mnie znajdowała się moja mama, babcia i Seweryn(jeden z moich kuzynów). Modlili się, prosząc Boga o zmiłowanie się nade mną. Blask światła którym mnie obdarowywali nie był jednak zbyt wielki...
"Nie miałaś zbyt wielu osób które by cię lubiły"-Stwierdził Jezus
"No...nie."-Wymamrotałam-"To znaczy że nie ma dla mnie już szansy?"-Dodałam spoglądając na niego smutnym wzrokiem
"Większość zasad którymi kierujesz się w życiu jest dobra ale nie powinnaś widzieć w innych przede wszystkich wad, sama posiadasz ich więcej niż myślisz"-Wytłumaczył spoglądając na mnie srogim wzrokiem-"Nie nadszedł jeszcze czas by osądzić twoje czyny, mógłbym pokazać ci całe twoje życie jednak nie widzę takiej konieczności. Wiem, że jesteś w stanie sama tego dokonać".-Dodał
"...Czego?"-Zamyśliłam się
Nie miałam bladego pojęcia o tym co zamierza teraz ze mną zrobić. Zesłać do czyśćca? Ożywić? Przeprowadzić na mnie reinkarnacje? Po jego słowach przestałam się jednak obawiać. Wiedziałam, że nie trafię do piekła. Teraz nic nie znaczyło dla mnie więcej niż świadomość tego, iż nie czekają mnie wieczne tortury. Pomimo tego, że czułam niepewność, moja podświadomość kategorycznie zabraniała mi przestawać wierzyć w moc Bożej miłości.
"Nie jesteś gotowa by dołączyć do mnie. W miejscu gdzie człowiek jest szczęśliwy potrafi przekazywać swoją dobroć każdej napotkanej przez niego osobie."-Stwierdził
"Zawsze chciałam być szczęśliwa, ale czy na prawdę na to zasługuje? Czy jestem w stanie temu podołać?"-Pomyślałam
Jezus położył dłoń na me czoło. Poczułam niesamowitą błogość i lekkość ducha, zaczęłam tracić grunt pod nogami. Wtedy Bóg stworzył coś na kształt wielkiego niebieskiego bąbelka i szczelnie zamknął mnie w jego wnętrzu. Poczułam niezmierne uczucie senności, ani się spostrzegłam a straciłam z oczu cały przedsionek nieba włącznie z moim zbawicielem. Wszystko dookoła zaczęło przypominać wielką miskę bitej śmietany. Balon w niezwykle powolnym tempie kierował się ku dołowi. Przed moimi oczami malowała się gęsta, hipnotyzująca mnie biel. Straciłam władzę nad swoim ciałem, zamknęłam oczy. Miejsce w którym się znalazłam nie posiadało ani barw, ani przestrzeni. Nie czułam gruntu pod stopami ani żadnych otaczających mnie przedmiotów. Straciłam na chwilę poczucie czasu i wszystkich uczuć które jeszcze przed chwilą emanowały ze mnie całą swoją mocą. Chciałam spojrzeć na swe dłonie jednak nie mogłam ich dostrzec, stałam się niewidzialna. Wiedziałam tylko że muszę się obudzić, że jest to jedyny sposób na to by się stąd wydostać. Miałam przeczucie że jeśli tego nie zrobię, zniknę tu na wieczność. Przymknęłam swoje powieki i powoli je otworzyłam. Szare leniwe chmury sunęły się powoli po ciemno granatowym niebie. Zdezorientowana energicznie podniosłam się na nogi.
"Gdzie jestem?"-Pomyślałam rozglądając się po okolicy.
Znajdowałam się na małej ze wszystkich stron otoczonej lasem polanie.
Źdźbła traw kołysały się pod wpływem dość silnego wiatru. Zapowiadało się na deszcz więc zdezorientowana całym tym zdarzeniem pognałam w stronę kniei. Myśli kotłowały mi się w głowie, nie miałam pojęcia gdzie się znalazłam, po raz pierwszy od 3 lat czułam się na prawdę zagubiona. Gdy znajdowałam się w połowie drogi z traw, wprost przed moje stopy wyskoczył jakiś stworek. Fioletowy gryzoń z wielkimi uszami i małym rogiem na czole.
-Pokemon?-Wyszeptałam nie dowierzając własnym oczom
Serce zaczęło walić mi jak młotem, nie byłam w stanie oderwać od niego swojego wzroku. Wszystko wokół przestało mieć znaczenie a czas pomimo tego iż znów byłam żywa miałam wrażenie jakby zatrzymał się w miejscu. Bóg pozwolił dokończyć mi swe życie w świecie w którym zawsze pragnęłam się znaleźć!
-Jestem w świecie Pokemon...-Z sekundy na sekundę wpadałam w coraz to większe osłupienie. Czułam jakby elektryzująca całe moje ciało, potężna fala miłości przebijała na wskroś me uśpione dotąd, spowite w mroku serce. Nidoran jednak nie zamierzał na mnie czekać, po kilku sekundach odskoczył, uciekając w gęste zielone zarośla. Nie przejęłam się tym jednak. Byłam szczęśliwa, bezgranicznie szczęśliwa. Był to pierwszy Pokemon którego spotkałam i wiedziałam, że nie ostatni. Jeszcze trochę a będę toczyć pojedynki, zdobywać odznaki i mieć własnych władających żywiołami przyjaciół! Moje własne Pokemony...Poza Bogiem i lataniem nie istniało na świecie nic co kochałabym bardziej niż te stworzenia.
Dzięki paranormalnemu stanu euforii w którym się znalazłam nie zauważyłam nawet tego iż od kilku minut z nieba począł padać deszcz. Istne oberwanie chmury. Ale czy zwykła woda byłaby dziś w stanie odwrócić moją uwagę od istot których obecność wzbudza we mnie ponad zmysłowe szczęście, rozpalające moja duszę od wewnątrz i oświecające nawet najbardziej skrywane zakamarki ciemności? Oczywiście że nie! Nawet największy grad w historii ludzkości nie byłby teraz w stanie odwrócić mojej uwagi i zdekoncentrować od myśli w których zakorzeniła się cała pełnia mojej mentalnej siły duchowej. W pośpiechu ruszyłam w dalszą drogę, minęło ponad pół godziny zanim deszcz przestał padać. Byłam zmęczona, mokra i głodna, jednak nie zdawałam sobie z tego sprawy. Szczęście które do samej głębi przepełniało moje serce całkowicie odrywało moje zmysły od szarej psującej ludzi rzeczywistości. Mógłby ktoś uderzyć mnie teraz kamieniem a nawet pociąć nożem, nie zrobiło by to na mnie najmniejszego wrażenia. Czułam się lepiej niż po wypiciu litra wódki, lepiej niż w moim najwspanialszym śnie o lataniu, lepiej niż kiedykolwiek w swoim życiu!
Błąkałam się po lesie przez ponad dwie godziny gdy nagle na jednej lekko odstającej od pozostałych gałęzi zauważyłam coś sierściastego.
-Emonga!-Wydarłam się na całe gardło rozpoznając w niej jednego z moich ukochanych Pokemonów.
Latająca wiewiórka rozpościerając swe żółte sprężyste błony zgrabnie zeskoczyła z znacznie przechylonej w poziomie masywnej gałęzi brzozy. Nie zastanawiając się długo z bijącym niczym dzwon kościelny, wyciskającym mi łzy z oczu, pełnym radości sercem ruszyłam w pogoń za moimi odwiecznymi marzeniami. Kosmki jej czarno białego futra powoli kołysały się na wietrze, moje kasztanowe włosy natomiast pod wpływem możliwości dochodzących fizycznych granic pędu mojego ciała falowały niczym rozwścieczony huragan. Pomimo tego iż znów byłam żywa, czas wydał się dla mnie martwy, martwy jak kości schowanego w trumnie staruszka. Biegłam nie zważając na ból stup, mięśni a nawet pragnienie. Z początku wyraźnie widziałam kontury jej ciała, z czasem jednak zupełnie straciłam ją z oczu. Nastała głucha cisza, nie miałam jednak zamiaru się poddać, pomijając to że sama do końca nie wiedziałam co czynię. Po dwóch minutach biegu coś odwróciło moją uwagę. Przystanęłam zdyszana jedną ręką opierając się o pomarszczony pień drzewa. W małej znajdującej się tuż pod moimi stopami dolinie zauważyłam...
___________________________________________________________
C>D>N>

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.rejonowa.pun.pl www.shippuuden.pun.pl www.slaskwedkuje.pun.pl www.wwe-superstars.pun.pl www.2sp.pun.pl